To jest wiek prawicy, ale rozwiązania są lewicowe

Ostatecznie Francja niczym się nie wyróżniła. Skrajna prawica nie wyszła na czoło w pierwszej turze wyborów regionalnych, Rassemblement National będzie miało trudne zadanie: wygrać w niedzielę w jedynym regionie, w którym ma jeszcze szanse. Tak się składa, że Francja potwierdziła coraz wyraźniejszy międzynarodowy trend.

Donald Trump musiał ustąpić człowiekowi, który ponownie stawia w centrum inwestycje publiczne, państwo i opodatkowanie wielkich korporacji. Koalicja całego spektrum politycznego pokonała w Izraelu Beniamina Netanjahu. Liga jest częścią rządu jedności narodowej, którego priorytetem jest dalsze kotwiczenie Włoch w Unii. Polscy narodowi konserwatyści są na wyczerpaniu i sami już nie wierzą, że wygrają kolejną kadencję w 2023 r. Gdyby wybory na Węgrzech odbyły się teraz, Viktor Orbán by ich nie wygrał. Jair Bolsonaro traci grunt pod nogami w Brazylii, a powrót Luli zdaje się prawdopodobny. Nawet Indie wydają się wymykać z rąk Narendry Modiego i jego hinduistycznej, nacjonalistycznej partii BJP.

Skrajna prawica, jeszcze wczoraj wschodząca siła, teraz wszędzie słabnie. Paradoks polega na tym, że to odwrócenie dzieje się w czasie przesunięcia na prawo elektoratów na pięciu kontynentach.

Prawicowe główne tematy, kultura i nostalgia nie były tak dominujące od czasów II wojny. Wyrażenie „lewicowy intelektualista”, kiedyś pleonazm, teraz jest raczej oksymoronem. Mówiąc krótko: ten wiek staje się konserwatywny, bo bardzo się boi wszystkich zachodzących przewrotów. Coraz większa część naszych społeczeństw marzy o powrocie do granic, miejsc pracy i przemysłu, do moralności, która mogłaby je uchronić przed wielkim skokiem w nieznane.

Nasze społeczeństwa, oszołomione nowinkami technologicznymi, kulturowymi i geopolitycznymi, oglądają się za siebie i popadają w prawicowy konserwatyzm, a czasem nacjonalizm skrajnej prawicy.

Takie czasy z konieczności rzucają wyzwanie lewicy, partiom zmiany społecznej i uniwersalizmu, otwartości na innych i to, co nowe.

Czasy nie są lewicowe, ale paradoksalnie skala przemian stwarza wielkie zapotrzebowanie na państwo, wpływy z podatków, zorganizowaną walkę z globalnym ociepleniem i spójność społeczną, wymagając zmniejszenia nierówności – Reagano-Thatcheryzm odchodzi do historii na rzecz władzy publicznej i jej interwencjonizmu.

Czasy są prawicowe, ale rozwiązania lewicowe. Czasy są zarazem tak kruche i złożone, że skrajna prawica może szybko odzyskać przewagę i zrobi to, jeśli pragnienie porządku i dobrobytu nie zostanie szybko zaspokojone.

Nic nie byłoby bardziej iluzoryczne niż wiara w powrót do naprzemienności lewicy i prawicy z minionych czasów. Przeciwnie, jak zawsze w momencie wielkiego zagrożenia nadszedł czas na wspólny front demokratów i demokracji.

To właśnie zbieżności, a nie rozbieżności, lewica i prawica muszą podkreślać – niekoniecznie po to, by wspólnie rządzić, ale po to, by wspólnie obronić europejski model państwa opiekuńczego, zahamować wzrost dyktatur, wzmocnić UE i uczynić z niej przykład walki o sprawiedliwość społeczną, wolność i ochronę planety.