Etiopia: katastrofa, której nie zapobiegniemy
To będzie exodus albo masakra. A na pewno chaos i śmierć. Etiopscy przywódcy opuścili w niedzielę mieszkańców Mekelie, stolicy zbuntowanej prowincji Tigraj, bo nie mieli innego wyboru. Najpierw armia ich ostrzegła, że jeśli nie „uwolnią się” od rebeliantów z TPLF, Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigraju, to nie powinni liczyć na „żadne miłosierdzie”.
Sztab generalny nie powiedział cywilom, jak uciekać przed uzbrojonymi wojownikami, którzy wtopili się w tłum. Abiy Ahmed, uhonorowany w zeszłym roku Noblem za pokój z Erytreą, dał TPLF 72 godziny na złożenie broni i poddanie się, zanim armia przystąpi do ofensywy.
Zapobiegając mało realnej kapitulacji Frontu Wyzwolenia, cywile nie mają już nic innego do roboty, niż uciekać do sąsiedniego Sudanu. To też kraj wykrwawiony, w żaden sposób niezdolny zaspokoić potrzeb ok. 30 tys. mieszkańców Tigraju, którzy znaleźli tu schronienie. Oto kronika ludzkiej tragedii, „katastrofy humanitarnej”, jak dziś mówimy. Kto miałby jej zapobiec?
ONZ mogłaby wysłać na pomoc błękitne hełmy, ale Rada Bezpieczeństwa jest całkowicie sparaliżowana agonią współpracy międzynarodowej, „multilateralizmu”, którego Trump tak nienawidzi. Jako armia numer jeden na świecie USA mają wszelkie środki, by zapobiec tragedii. Odchodzący prezydent mógłby w ten piękny sposób zmazać hańbę, jaką była jego kadencja. Ale nie ma co na to liczyć. Trump nie dba o ludzi, skupia się na sobie. Niezależnie jednak od tego, kto rządzi, Stany Zjednoczone i tak nie chcą już być policjantem, bo to zbyt kosztowne politycznie i finansowo.
Więc kto? Chiny? Nawet nie myślały o libańskich portach, które mogłyby kupić za dobrą cenę, a które otworzyłyby drzwi do rynków Bliskiego Wschodu. Ale nie, Chiny nie chcą angażować się w konflikt, który zapowiada się tak długo, jak długo będzie złożony.
Może Rosja? Teraz nie wie nawet, jak rozstrzygnąć kwestię białoruską ani jak odnieść sukces polityczny po zwycięstwie militarnym w Syrii.
Pozostaje Unia, która nie jest całkowicie rozbrojona. Z wyjątkiem Francji 27 państw wspólnoty nie ma jednak prawdziwych sił zbrojnych. Kilka z nich – cztery lub pięć wystarczy – mogłoby zastąpić ONZ i uratować Etiopię, honor Europy i jej stabilność.
Unia mogłaby zrobić więcej, niż jej się zdaje, ale są obawy, że nie zrobi nic. Niewiele stolic ma jakąś wizję globalną. Nie istnieje też europejskie najwyższe dowództwo. A jeśli nikt się nie ruszy, w Afryce może rozwinąć się nowa wojna z Jugosławią. 110 mln mieszkańców Etiopii tworzy mozaikę 80 narodów i dziesięciu regionów, z których każdy ma swoją tożsamość i potencjał, by wywołać wojnę. Tyle że o wiele gorszą, bo kraj nie jest otoczony państwami tak stabilnymi i zamożnymi jak te, które opanowały konflikt bałkański.
Na wschodzie – Somalia i Jemen. Na północy – Erytrea i jej dyktatura. Na Zachodzie – grupa krajów kruchych lub walczących. Od Morza Czerwonego po Atlantyk – rozlanie się etiopskiej wojny domowej może przyspieszyć zejście do piekła całego pasa kontynentu, stworzyć ogromne pole ćwiczeń dla grup terrorystycznych i zmusić setki tysięcy ludzi do desperackiej ucieczki w stronę Europy.
Konflikt zagraża więc nie tylko dużej części Afryki. Zagraża Unii tak samo bezpośrednio jak wojna w Syrii. Dla nas niebezpieczeństwo jest tak jasne jak „katastrofa humanitarna” dla Afryki, ale ze względu na brak wspólnej armii, która mogłaby coś znaczyć, przez uśpienie, brak woli odegrania roli na scenie międzynarodowej – pozostajemy bezsilną siłą. Zbyt długo, zdecydowanie za długo upieramy się przy tej samobójczej decyzji.
Komentarze
„Europa first” – to równie dobre hasło dla Europy, dlaczego z niego nie skorzystać?
Konfliktów religijno -etnicznych nie rozwiązuje się interwencją z zewnątrz, przy udziale wojska obcego kulturowo i religijnie. Gdyby Etiopię zostawiono Etiopii, to może by sobie dała radę, ale zaopatrzeniowcy w broń nie zostawią jej w spokoju. Na śmierci wojowników o wolność zarabiają handlarze bronią , którzy w gębie są zwolennikami praworządności, nawet za cenę zaniedbanego budżetu własnego narodu.
Ponownie Trump oberwal. Warto miec takiego podrecznego winnego wszystkich problemow swiata pod reka. Zycie z nim jest wygodne i proste. Trump dolaczyl do cyklistow i masonow. A tymczasem polskie kobiety sa zmuszane do rodzenia dzieci z zespolem Downa.
Cui bono?
Jakie zasoby warte wojny są w Tigrze?
Tigraj jest jednym z najbogatszych w surowce regionów Etiopii. Znajduje się tu m.in. złoto, rudy miedzi, rudy żalaza oraz cynku i ołowiu.
Region słynie z licznych zabytków kultury przedchrześcijańskiej. Ze sławniejszych miejsc można wymienić: obelisk z Aksum z drugiego stulecia przed naszą erą, świątynię Księżyca (500 rok p.n.e.), pałac i łaźnię królowej Saby czy Arkę Przymierza, która rzekomo miała tu przybyć ze Świątyni Jerozolimskiej.
==========
Może to wyjaśnia dostatecznie problem?
Problemy secesji regionów zasobnych w surowce mineralne, został wyjaśniony wielokrotnie.
Doczekał się nawet wielu ekranizacji.
„Psy wojny”- na przykład…..
Tego tematu raczej chyba w Sybillji nie zapowiadano
Ten Gospodarz nasz. Erytrea tematem wpisu blogowego. Pan Guetta ma fantazje! Europejskie poslowanie te fantazje zwyczajnemu czlekowi narzuca..
Jak dobrze pojdzie to moze nawet sie dowiemy po co to wszystko. Narazie jednakze plec pleciugo byle dlugo
Erytrea tematem NASTEPNEGO wpisu, znaczy…
@Slawomirski
Pochwalam ogromnie Twoja solidarnosc z p. Trumpem. Oraz solidaryzuje sie z Twoim dla niego wyrazanym wspolczuciem. To wlasnie dzieki takiemu poparciu maluczkich tego swiata trumpopodobne osobniki miliarderskie moga zmieniac ten nieszczesny padol nasz.
Puskaj zywiot prezidient wsiewo mira daragoj Trump! Nu i wsje jewo rebiata. Daze eti s zespolem Downa
Pytanie do autora i nie tylko. W imie jakiej idei Europa powinna byc silna.
Silna Europa czy nie, biednu w dalszym ciagu wiatr bedzie w slepia. Wiec zamiat pytac o idee powinnismy sie zapytac: a gdzie nasze dutki? I zabrac sie za ich skrzetne grabienie k sobie. A nie odwrotnie.
Trumpowi wystarczy tego co ma
Aha, mamy kolejne rojenia o „humanitarnym imperializmie”.
Szanowny Autorze,
Prosze sobie wziac do serca, co napisze ponizej.
Mniej wiecej na poczatku XXI wieku na poludniwoym cyplu Afryki zapanowal wzgledny spokoj. Skonczyly sie wojny domowe w Angoli i Mozambiku. Wewnetrzne napiecia problemy i starcia ma Zimbabwe ale to jest konflikt spoleczno -polityczny i jakos z tym mozna zyc. Oto na polnocy Mozambiku od pewnego czasu dziala odgalezienie ISIS. Grasuja, morduja, sa nawet w stanie w licznych utarczkach pokonac oddzialy lokalnej armii ( przypomina sie Irak, gdy szkolona i wyposazona przez USA armia Iraku uciekla gubiac buty przed bojowkami ISIS). Wedlug analiz wiekszosc bojownikow przymaszerowala z Polnocy, inaczej mowiac fala zapoczatkowana przez kolejne „humanitarne interwencje” krajow zachodnich rozlewa sie po kontynecie i dociera do najdalszych jego zakatkow. Pana artykul pokazuje jak niewiele obywatele swiata zachodniego nauczyli sie z niedalekiej przeszlosci, jak bardzo zapatrzeni sa sami w siebie i odurzeni swa wielkoscia i mozliwosciami politycznymi, ekonomicznymi i technicznymi. Jak bardzo glusi sa i slepi na realia otaczajacego swiata, jak nie chca przyjac do wiadomosci, ze najczesciej sa przyczyna powaznych problemow a nie ich rozwiazaniem. Przypuszczam, ze wynika to z tego, ze cene za to wszystko placa spolecznosci krajow na tyle odleglych, ze mozna je nazwac egzotycznymi. Wszelkie tak bardzo „humanitarne” misje konczyly sie dewastacja krajow i smiercia oraz ogolna mizeria mieszkancow. A Panu marzy sie kolejna interwencja. Czy rzeczywiscie do ludzi takich ja Pan nic nie dociera?
Jesli chodzi o mnie, dziekuje, nie skorzystam.
„Etiopia, której 110 milionów mieszkańców tworzy mozaikę 80 narodów i 10 regionów,”
Nie wnikając w kwestie moralne, ani ideologiczne, ilu żołnierzy chce pan wysłać, żeby nie wybili ich jak kaczki po pierwszej potyczce i skąd ich wziąć w czasach zarazy?
Ohohoho moja Zocho! Europosel namierzony z dwururki. Gdzie onze zrejteruje?
Jestem zbudowany czujnoscia blogowa w sprawach Afryki. Szapka bach
O perypetie Covidowe Afryki az nie wypada w takiej sytuacji pytac
@Orteq,
Covidowe perypetia Afryki sa oddzielna sprawa. Na papierze wyglada rzecz dobrze, w rzeczywistosci od „tak sobie” do „4 liter”. Jesli zas skoncentrowac sie na Poludniowej Afryce to wszelkie przewidywania wziely w leb i jednoczesnie zdewastowano gospodarke. Cos podobnego jak obecnie w Europie. Mnie to w jakis sposob przypomina kure szamocaca sie po obcieciu glowy.
Postkolonialne granice nie służą kontynentowi…..
Tak samo jak działalność koncernów wydobywczych.
Do tego, rywalizacja mocarstw na różnych polach.
Pchać tam europejskie oddziały?
W zasadzie, cały czas tam są.
Tak samo jak bazy wojskowe i oddziały specjalne.
O dronach nie mówiąc.
Organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch przypomina, że celowe utrudnianie dostarczania pomocy, takie jak niszczenie linii komunikacyjnych i uniemożliwianie transportu, łamie międzynarodowe prawo humanitarne.
Społeczność międzynarodowa wzywa do natychmiastowej deeskalacji konfliktu i dialogu. Abiy w środę odrzucił jednak możliwość „międzynarodowej ingerencji”.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/etiopia-premier-oglosil-ofensywe-na-stolice-tigraju-onz-alarmuje/73e091t,79cfc278
============
Podobna sytuacja jest w Jemenie, Syrii, Iranie, i nikomu to nie przeszkadza….
@wiesiek59,
Wojna polega na tym, ze sie zabija. II w.s przelamala pewne tabu, ktore mowilo o walce armii i niewplatywaniu w to ludnosci cywilnej. Choc nigdy ofiar wsrod cywilow nie udawalo sie uniknac to I w.s. na tym polegala. W tej drugiej podzial zniknal i obiekty oraz ludnosc cywilna staly sie uzasadnionym celem atakow. I tak do dnia dzisejszego. Pomijam sprawe czysto praktyczna, jak uniknac ofiar wsrod ludnosci cywilnej, gdy walki tocza sie w terenie zabudowanym, jednak oswiadczenia organizacji w rodzaju HRW to zwykle pitolenie bez wiekszego skutku praktycznego. Jest jednak uzyteczne politycznie.
https://www.defence24.pl/strategiczna-autonomia-kontra-wiez-transatlantycka-niemiecko-francuski-spor-ws-obrony-europy-komentarz
=============
Do poczytania….
Marian.W.O
26 LISTOPADA 2020
6:19
Aha, mamy kolejne rojenia o „humanitarnym imperializmie”.
Sluszna krytyka pogladow Bernarda G.
Wiecej rozsadku maja zwylki czytelnicy niz dziennikarska ineligencja.
Na dodatek „piewca stanu wojennego” zabral sie dzisiaj za ratowanie Polski.
@Slawomirski
Na moje kaprawe oko biorac: wielce uwazajemyj europosel osel w glebokim powazaniu ma ratowanie nadwislanskiego kraju. On wyraznie mierzy na europejskosc-miedzynarodowosc. A na tym poziomie Polsza to petak ciezko znosny. I On ma racje!
@Marian W.O. – 9:03
Nie bardzo wiem na czym polegalo covidowe dewastowanie gospodarki RPA. Ani corka ani ziec nie oswiecili mnie w tOmacie. Choc oboje cierpia chyba odrobine. Mam plonna nadzieje ze tylko odrobine
@Orteq,
Czy utrata 2,2 mln miejsc pracy o czyms mowi? To jest dodatek do 30% bezrobocia panujacego przed pandemia. Bankructwa w przemysle turytycznym i hotelowo restauracyjnym. W pierwszym etapie lockdown panstwo zostalo zamkniete na klucz, doslownie. Prosze zapytac corke i ziecia. To jest temat na oddzielna dyskusje.
http://diplomacy.pl/pl/blog/azja-i-pacyfik/item/402-wywiad-z-radoslawem-pyffelem
Jeden z najmądrzejszych chyba polskich dyplomatów.
Stosunki UE Chiny.
Marian:przeczytaj moja wypowiedz z 25.11 o 20.13.Musisz przyjac do wiadomosci , ze Polityka i autor sa lewicowcami i ci nie sa w stanie, podobnie jak ci potakiwacze,zrozumiec co dzieje sie obecnie z cywilizacja. Autor ,np. gdyby USA interweniowaly , obrzucil by ich plwocinami:On nawet nie kapuje co dzeje sie we Francji!
Jak napiszesz prawde , to sa w Polityce dziennikarze ktorzy , jak za komuny , stosuja od 1957 cenzure.Nic na to nie poradzimy.
Aha! Ja nazywam tu czesc piszacych potakiwaczami, kpiac z nich,ale na powaznie :ci ludzie nie znaja faktow politycznych:przewaznie przepisuja co inni napisali!Poziom dyskusji, jesli chodzi o fakty, jest bliski zeru absolutnemu!
Wyglada na to ze poglady autora nie sa cenione przez czytelnikow.
Teraz trzeba sie zastanowic co jest tego powodem.
Czas na dziennikarska autorefleksje.
Slawomirski
27 LISTOPADA 2020
Poglądy Autora sa odzwierciedleniem poglądu głównych mediów francuskich.
Ukształtowały jego światopogląd, tak samo zresztą jak większości mieszkańców róznych krajów.
To czego w mediach nie ma, nie istnieje w świadomości.
A już broń boże wiedza o jakichś herezjach burzacych obraz swiata….
Dziennikarze powinni być nieco bardziej otwarci, otrzaskani z innymi wizjami.
Szczególnie ci pracujący za granica.
Ale, niekoniecznie……
Mogą na przykład jedynie realizować zamówienia Centrali na konkretny typ tekstów, zadaną problematyke, nie wnikając w niuanse.
Bo za niezamówione materiały, nikt nie zapłaci…..
Kariera polityczna również wiąże się ze …zobowiązaniami.
Wolność, to iluzja w momencie gdy ma się małe dzieci, kredyt do spłacenia, dobrą pracę.
Wiesiek59
Dziadu chociaż wiesz gdzie ta Etiopia
Millbrook
Lachmyto chociaz wiesz zes dziad?
Ten blog dziadami stoi. Jak na weselu
orteq
tyle to wiem . Dziadami z prl stoi. Słowa Łachmyta już nikt nie uzywa. Jedynie jakiś dziad.
@Marianie
Pierwszy news z rana: wojna w Etiopii! I trupy, duzo ich. Tak strasza w radio. Strach wlaczyc telewizje. Cos w nocy wydarzylo nowego? Oswiec Marianie
@Orteq,
Prosze bardzo tutaj cos na temat:
Lessons for SA as Ethiopia goes to war with itself
A few months after President Cyril Ramaphosa took over from Jacob Zuma, another major African country had a change in leadership.
SA was still too consumed by the euphoria that followed Zuma’s departure to notice what was happening in the Horn of Africa at the time, but there was much excitement around the continent when Abiy Ahmed became Ethiopia’s new prime minister in April 2018.
Abiy turned 42 that August, making him one of the youngest heads of government in Africa – where, in most countries, the highest office seems to be the preserve of people, almost exclusively men, on the wrong side of 60.
Soon after taking office, he proved himself to be a courageous reformist. In a matter of months, he had released thousands of political prisoners and pardoned several activists on death row – so ending Ethiopia’s reputation as one of the most repressive states on the continent. He ended the state of emergency and unbanned a number of media houses that had been outlawed by his predecessor.
By June of that year – while Ramaphosa was still struggling to start consultations with organised business, labour organisations and other stakeholders on his plans for an economic turnaround – Abiy was already embarking on large-scale privatisation of Ethiopian parastatals and liberalising a number of economic sectors.
But it was on foreign policy that he received the most applause internationally. Abiy ended years of conflict with neighbouring Eritrea when he agreed to hand over Badme, a border town that was partly the cause of tensions with that country.
Last year, Abiy was awarded the Nobel Peace Prize for ending the standoff with Eritrea. The world loved him. Yet here we are a year later, and Ethiopia is embroiled in a deadly war with itself. More than 50,000 people are said to have fled to neighbouring Sudan to escape the fighting between Abiy’s federal government army and forces loyal to the Tigray People’s Liberation Front (TPLF), a powerful regional party advocating for more autonomy for regions such as Tigray.
Given Ethiopia’s recent history, there are growing fears the conflict could plunge the country and the rest of the Horn of Africa region into a fresh humanitarian crisis.
It would be unfair to put all the blame for the current conflict on Abiy, but he has to shoulder some of it. The military battle may have been sparked, as the Ethiopian federal government insists, by a TPLF attack on its army barracks, but the source of the conflict can be traced back to the speed and manner in which Abiy has carried out some of his reforms, often ignoring the views of those who disagree with him.
A great critic of the ethnic federalism system that one of his predecessors, Meles Zenawi, introduced in the 1990s „to establish the equality of all ethnic groups in present-day Ethiopia”, Abiy took office determined to dismantle the system.
One of his first steps towards achieving that was to dissolve the then ruling Ethiopian People’s Revolutionary Democratic Party – a coalition of ethnically based parties that included the TPLF – and replace it with the more unitarist Prosperity Party.
The TPLF was the largest of the parties that refused to disband and join the Prosperity Party, as it believed the existing federal system was best suited for Ethiopia. But Abiy pushed ahead with the reforms regardless.
When he decided to postpone general elections earlier this year as a result of the Covid-19 pandemic, the TPLF-administered regional government in Tigray decided to go ahead with a regional poll, prompting a constitutional crisis.
Now, the great reformist who just 18 months ago was being hailed by international agencies as a man who would lead Ethiopia to prosperity through economic reforms, seems to be taking the country back to its dark days of civil wars. The carefully constructed alliances that had helped him rise to power are unravelling.
It is still too soon to predict how the current conflict will end. But perhaps there is hope for Ethiopia in the fact that the TPLF, despite its differences with the federal government, insists that Tigray wants to stay part of Ethiopia.
Here at home we have our own problems, but they are not as fundamental as those of Ethiopia. However, if there is a lesson to be learnt from what is happening there, it is that rushing reforms without the buy-in of all major stakeholders can have devastating consequences for a country. Indeed, the government’s consultations on much-needed reforms take a long time and can be frustrating, but the Abiy route is dangerous.
Nowa Specjalna Komisja ds. Obcej Ingerencji w Procesy Demokratyczne wyznaczyła sobie zadanie wytępienia zagranicznych wpływów z instytucji UE w tym Parlamentu.
– Oszacowanie poziomu penetracji, jeśli chodzi o jednostkowe przypadki korupcji i powiązań będzie jednym z kluczowych zadań naszej komisji – powiedział jej przewodniczący Glucksmann, dodając, że zwróci się o informacje do służb bezpieczeństwa.
https://wiadomosci.onet.pl/politico/ue-chiny-co-robi-pekin-by-wplywac-na-polityke-unii-i-zdobywac-jej-tajemnice/4f2rel4?utm_source=wiadomosci.onet.pl_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2
=============
Stajnie Augiasza…..
Tych obcych wpływów i pieniędzy, jest sporo w PE.
Ci ludzie sa lojalni, ale wobec kogo?
UE, swojego kraju, własnej kieszeni?
@Marian
Dzieki ci.
To co wkleiles powyzej znacznie cie rozni od Gospodzarzowych wynurzen umiedzynarodowionych. On bowiem wszystko uplasowal na tamtym poligonie. Podczas gdy to co czytam w Twojej wklejce jest analiza czysto wewnetrzna. Czyzby ta nowa pozoga wojenna w Rogu Afryki ma umknac zewnetrznej interwencj? Wtedy sugestia nasze go Gospodarza iz tam nic niemozemy pomoc bylaby trafna. Co byloby chyba rzadkim wydarzeniem blogowym.
Osobiscie moge uwierzyc w takie mrzonki. Uczynie to jednak tylko dlatego ze Trump gra w golfa, tylko i wylacznie. Ameryka zatem ma wazniejsze sprawy niz interwencje w Rogu
Po kilku wpisach kwestionujących prymat demokracji, Szostkiewicz znowu zablokował.
Oczywiście w imie pluralizmu i wolności słowa….
Biednego Calvina zdaje się czekać to samo.
Demokracja demokracją, ale kwestionowanie dogmatów jest niemile widziane.
I tu go popieram.
Policja pałuje gorliwie wszędzie, gdzie jej za to płacą…..
Ps.
„Polityka” po przejęciu przez Sorosa, robi się jakaś dziwna…..
Dobrze że pani Paradowska tego nie dożyła.
@Orteq,
Przede wszystkim istotnym jest znajomosc genezy/przyczyn konfliktow. Z tym w mediach jest bardzo kiepsko – nie mam na mysli tylko wydarzen w Etiopii. Z przytoczonego artykulu mozna wywnioskowac, ze problem jest polityczny i brutalna wojskowa sila go nie rozwiaze. Z wielu analiz, nie publikowanych powszechniw, wynika natomiast, ze interwencja z zewnatrz nie tylko nie tylko nie pomaga ale przedluza konflikt. Tak jest w sumie w zdecydowanej wiekszosci przypadkow. Prosze popatrzec na Afganistan, Libie, Syrie, Jemen – najbardziej obecnie popularne przyklady. Poza tym tzw „humanitarne interwencje” sa listkiem figowym przykrywajacym prawdziwe polityczne cele, niewiele majacych wspolnego z dobrem mieszkancow terytorium objetego konfliktem. Tu doskonalym przykladem moze byc Libia. Panstwa NATO byly, wbrew rezolucji ONZ, zainteresowane usunieciem przwodcy panstwa. Jak malo na uwadze mialy los obywateli ( jak i w sumie calego regionu) widac po obecnym stanie tego kraju.
@wiesiek59,
„Biednego Calvina zdaje się czekać to samo.
Demokracja demokracją, ale kwestionowanie dogmatów jest niemile widziane.”
Przecztalem wpisy Calvina i komentarz/reakcje zarowno Redaktora jak i pozostalych uczestnikow. Niewiele sie zmienilo. Gospodarz tamtego blogu ( jak i wielu komentujacych) doscy latwo siega do argumentow ad personam badz tez probuje sprowadzac dyskusje na temat nie zwiazany z konkretna wypowiedzia. Mysle, ze Calvin nic nie osiagnie i raczej sfrustrowany wycofa sie z dyskusji. Mialem swoje starcia z Redaktorem i wiem jak to wyglada. A szkoda, gdyz pole swobodnej dysusji mocno sie w mediach zaweza.
Dyskutuje pod artykulami kilku publikacji w Poludniowej Afryce i tam, szczesliwie, jeszcze nie dotarla fala cenzurowania opinii kontrowersyjnych w opinii autorow. Jedna z publikacji jest wyjatkowo twardym zwolennikiem wolnosci wypowiedzi. Jeden z autorow zostal oskarzony o rasism a fundacja wspomagajaca publikacje finansowo zazadala zerwania wspolpracy z piszacym, grozac wstrzymanie wsparcia finansowego. Wlasciciel powiedzial im grzecznie co o tym sadzi i nie zerwal wspopracy z dziennikarzem natomiast podziekowal fundacji za dotychczasowe wsparcie. Sadze, ze przyklad godny nasladowania i nie tak czesto dzisiaj spotykany.
Marian.W.O
30 LISTOPADA 2020
Geneza zdecydowanej większości konfliktów jest banalna.
ZASOBY, wpływy polityczne, i oczywiscie etniczność/ religijność.
Tigray to powtórka z Biafry, Katangi, czy Sudanu Pd.
Albo Gruzji, Ukrainy, Iraku, Afganistanu, Syrii, libii.
Nabałaganili kolonizatorzy 100 lat temu, kresląc granice według swego widzimisię.
Tworząc państwa bez logiki.
Ta czkawka będzie trwała kolejne 100 lat.
europejskie korpusy ekspedycyjne na pewno nie uzdrowią sytuacji.
Tubylcy musza wypracować jakis kompromis.
Sami, bez suflerów z zewnątrz.
No, proszę!
Blog utrzymuje się na powierzchni. Wbrew oburzonym zaniżaniem (przez samych siebie?) poziomem. Na przekór ,,miłośnikom Koranu”, ,,WUJU-jących” i urządzających sobie na blogu kampanię wyborczą prezydenta USA.
Kilka merytorycznych zdań Orteq’a, Mariana.W.O, Wieśka59 dowodzi że, jeśli coś jest w odwrocie to głupota tzw. dzieci neostrady i innej strady. Z latarniami.
Mnie nurtują tylko następujące wątpliwości;
-Jeśli interpretacja zdarzeń podana przez autora wstępniaka budzi wątpliwości, należy wykazać mijanie się z faktami.
Oburzanie, chociażby najświętsze niczemu nie służy.
-Jeśli wiadomości tzw. przekaziorów traktuje się jak DNA śmieciowe (nie kodujące), bezsensownym jest powoływanie się na nie.
Czyli; informacje podawane z wielu źródeł-tak, interpretacje (analizy, oceny)-nie.
Bo po zapoznaniu się ze śmieciami można stworzyć sobie taki obraz konfliktu w ,,rogu Afryki”;
Etiopia.
Secesja Tigraju podjęta siłami Ludowego Frontu Wyzwolenia kończy się wraz ze zdobyciem stolicy prowincji (Mekelle) przez siły rządowe.
Amerykańska oferta mediacji okazała się tyleż spóźniona, co niestosowna.
Sądząc po działaniach sił rządowych to Etiopczycy mogliby pomóc Białemu Domowi w mediacjach z narodem amerykańskim.
Podobne propozycje zażegnania konfliktu w ,,rogu Afryki”, składane przez Francję, Hiszpanię czy wrzące ostatnio Niemcy, też zakrawają na ironię.
Kto to widział, żeby garbaty garbatego kładł na łopatki.
Ukłony.
W ciągu najbliższych trzech lat, Etiopię czeka jeden z poważniejszych konfliktów.
O wodę z Egiptem.
Wybudowanie tamy na Nilu i zapełnienie zbiornika, spowoduje obniżenie przepływu.
A to grozi Egiptowi i jego rolnictwu.
Zachodnia dyplomacja będzie sie miała okazję wykazać….
Etiopia jest zdaje się od wieków, jedynym niepodległym i niezależnym krajem.
Nigdy nie została skolonizowana, pomimo wielu prób.
I oby tak dalej.
W Afryce coraz więcej konfliktów przechodzi z wcześniej „powolnych” etapów do „gorących”. Tendencję tę potwierdzają ostatnie wydarzenia w Mozambiku wraz z rozwojem sytuacji Maroka wraz z integracją Sahary Zachodniej uznawanej przez kilka państw świata za terytorium okupowane przez Marokańczyków, niedawna próba wojskowego zamachu stanu w Mali, kryzys libijski, oraz konflikt zbrojny w Etiopii. Chociaż we wszystkich tych wydarzeniach uczestniczą różne przeciwstawne siły, coraz wyraźniej widać za ich plecami „zewnętrznych graczy”, którzy próbują wykorzystać do swoich celów sprzeczności etniczne i religijne. Jednocześnie uderzające jest to, że w zasadzie taka walka o dominację toczy się w krajach afrykańskich bogatych w zasoby naturalne lub mających przewagę geostrategiczną,
https://journal-neo.org/2020/11/28/where-will-the-crisis-in-ethiopia-lead/
==============
Przekleństwo bogactw naturalnych….
@wiesiek59
Sam kiedyś proponowałem by „unieważnić” wszystkie państwa afrykańskie i pozwolić im się zorganizować na nowo – wg rzeczywistych granicz etnicznych, plemiennych. Czy to będą państwa jedno-plemienne czy wieloplemienne to ich sprawa.
Na blogu red. Szostkiewicza @Calvin Hobbs zamieścił kontrowersyjną wypowiedź „w bieżącym temacie” więc chciałem delikatnie zasugerować, że trudno oczekiwać innej opinii po emerytowanym żołnierzu amerykańskim. Reakcja dość zaskakująca.
@kaesjot
Masz slusznego w sprawie trudnosci z emerytowanym zolnierzem amerykanskim. Warto rowniez pamietac jego wiek! Toz to weteran wojny koreanskiej! Wiec tam mamy do czynienia jeszcze i z inna przypadloscia: z wiekiem. A ten, najwyrazniej podeszly przeciez, elastycznosci pogladow dostarczac raczej nie powinien. To pozostali blogowicze te elastycznosc powinni umiec wygenerowac w sobie. Jako ze wielce (nie)uwazajemyj pan red Szo takowej z pewnoscia nie bedzie umial w sobie wznienic
kaesjot
30 LISTOPADA 2020
Poza nalezeniem do 1% najbogatszych Amerykanów, nasz 100 latek ma jeszcze dość sensowne poglady.
Oczywiście z tamtejszego punktu widzenia- America First.
Nie jest to takie dalekie od pogladów pana Sz. gloryfikującego bezkrytycznie brytyjskie dokonania kolonialne.
Jakie to szczęście, gdy się było brytyjskim poddanym!!!
Niestety, większość poddanych nie przeżyła tej kulturowej wyższośći…
Na wyrżnięcie kilku innych krain, zabrakło czasu, a potem sił.
@wiesiek59,
@kaesjot
Rzeczywiscie granice panstw afrykanskich sa pozostaloscia podzialow kolonialnych. Niemniej w latch 60-tych, gdy proces dekolonizacji ruszyl pelna para, zdecydowano, zarowno kolonizatorzy jak i nowi wladcy, ze granice nie ulegna zmianie. Powodem byla obawa przed fala wojen. W rzeczywistosci ich nie uniknieto, zas dzisiaj wladze poszczegolnych krajow tez nie za bardzo maja ochote na zmiany.
Stosunek do kolonializmu nie jest jednoznaczny i nie jest w calosci potepiajacy. Nikt ni chce byz rzadzony przez odlegla metropolie ale jednoczesnie dostrzega sie pozytywne elementy pozostawione przez wladze kolonialana. To tak na marginesie i pod wplywem ciekawych rozmow jakie moglem prowadzic jakis czas temu w Indiach, choc nie tylko.
Pozostali dyskutujacy,
Nie widze nic kontrowersyjnego w wypowiedzi Calvina na blogu red. Szostkiewicza. Wyrazil swoj poglad i zadal calkiem sensowne pytanie. Odpowiedzi nie uzyskal i jednoczesnie probowano mu „dokopac”.
Marian.W.O
30 LISTOPADA 2020
Po mniej wiecej 100 latach, granice państw latynoamerykańskich zostały ustalone.
To samo w Azji- w granicach dawnego ZSRR, choć nie dokonano delimitacji granic, ani wymiany ludności.
Kaszmir to koszmar, Pakistan nie kontroluje większości własnego terytorium, Chiny i Indie rywalizują w Tybecie.
Ale najwiekszy bałagan jest w Afryce.
I obawiam się, że jego uprzątnięcie potrwa kilka pokoleń.
W Europie zajęło to ponad 500 lat.
RPA było centrum cywilizacyjnym, oddziaływującym na kraje sąsiednie.
Różnymi metodami zresztą.
Dzieki demokracji zjeżdża po równi pochyłej- moim zdaniem- w niebyt.
Nie da się utrzymać wysokich technologii wśród analfabetów.
A analfabeci nie tolerują mądrzejszych od siebie, na dodatek o innym kolorze skóry.
Wniosek?
NIE MIESZAĆ…..
Pozwolenie narodom na własny rozwój, zgodny z ich wierzeniami, kulturą, tradycjami, tempem zmian, w epoce dyktatu technologii, korporacji, mocarstw, jest nieosiągalne.
Uszczęśliwianie na siłę zaś, obecnie nieakceptowalne.
Jak to rozwikłać?
Te wszystkie zachodnie idee, organizacje pomocy, zaczynaja odgrywać chyba negatywną rolę, zaburzając proces adaptacji do zmian.
Który musi zająć czas liczony w dziesięcioleciach.
Co t za prymitywna dyskusja o o Afryce!Do pierona wystarczy sprawdzic tabele dzietnosci wszystkich krajow swiata , zeby stwierdzic ,ze nie wiecie o czym piszecie!
Wg. was, potakiwaczy ,winne za biede w Afryce sa kraje kolonialne , co? moze krk?.tez bzdura! albo slonce? Trump?Pilsudzki?a moze Kaczynski?
Marian M.O.:mnie juz kilka lat nie wolno pisac u Hartmana,Szostkieicza i kilku innych rzekomych dziennikazy Polityki!Ale, jak mowia Slazycy:gupimu czeba wybaczyc!
Aha, takze ten lekarz,rzekomy dziennikarz/ fenomen w skali swiat:pisze o polityce w Polityce/ nie potrafi odp. na moje pytania!
@wiesiek59,
Nie zmienia to faktu, ze sami Afrykanczycy nie za bardzo maja ochote na zmiane granic. Sudan Poludniowy powstal po dlugotrwalym konflikcie zbrojnym. Granice nie sa ustalone raz na zawsze. Sama Europa jest tego dobrym przykladem.
„Zjezdzanie w niebyt” Poludniowej Afryki nie jest spowodowane demokracja, raczej jakoscia ludzi, ktorzy rzadza krajem – istotny problem afrykanskiego panstwa.
Marian.W.O
1 GRUDNIA 2020
Afryka jest na poziomie wspólnot PLEMIENNYCH.
Takie też jest myślenie poszczególnych przywódców.
Odłączenie się jakiegoś plemienia, to uszczuplenie władzy, terytorium, populacji.
A więc uszczknięcie prestiżu.
Wprowadzenie cyrku demokratycznego przez Europejczyków do całkowicie inaczej zorganizowanych społeczności, to był strzał w dziesiątkę.
Kolejnym, kształcenie- od niedawna- tubylczych elit na zachodnich uniwersytetach i popieranie posłusznych sobie rzadow za pomocą dostaw uzbrojenia, pomocy wywiadowczej, sił specjalnych, kredytów.
Czasy dekolonizacji, takich postaci jak Lumumba, Mandela, Naser, czy nawet Kadafi, minęły.
Wizjonerów zastąpiły marionetki.
To oczywiście może się zmienić.
Niespokojne czasy wynoszą do władzy wielkich przywódców.
Ale ci będa bezwzględnie eliminowani.
Bo mogą zaszkodzić INTERESOM.
@Marianie
Czy bylbys tak uprzejmy i moglbys ustosunkowac sie do wieskowej sztampowej wypowiedzi o nieczystych silach? Zawsze dzialajacych przy przemianach postkolonialnych? Chociaz sie domyslam ze @wiesiek swoja racje ma to zawszec mnie nurtuje na ile ten wieskowoustslony porzadek swiata wciaz kolem sie toczy
A doniesienia dzieckow o ostatniowybranym prezydencie RPA byly raczej pozytywne, przynajmniej na poczatku. Chyba bede musial ich przeegzaminowac na nowo
Orteq
1 GRUDNIA 2020
„Władzy zdobytej raz, nie oddamy nigdy”.
Taka postawa jest uniwersalna.
By ją zmienić, trzeba świadomie popracować nad mentalnoscią.
Przez co najmniej trzy pokolenia.
Taki proces uniemożliwia demokracja.
Korowód wyborczy uniemozliwia długofalowe działania.
I oczywiście.
Im dłużej się siedzi na stołku, tym trudniej z niego zrezygnować….